22. Uroki długich lotów, czyli sąsiadów sobie nie wybierasz…

dnia

Lot do Dohy cudo, mila sąsiadka mniej więcej w moim wieku lecąca na wakacje z siostra, moja imienniczka, do Tajlandii, chyba… Niestety podczas lotu z Dohy do Auckland trafiłam na parę starych niemcow zajmujących miejsca od strony przejścia. Przez pierwszą godziny było ok, no poza nieprzyjemnym zapachem z ust pani niemki i tego jak od razu po wejściu na pokład zamówili biera-Heinekena, ok to nie było w żaden sposób rażące bardziej to, ze do pierwszego posiłku wzięli kolejne. Chociaż nadal to było raczej zabawnie żałosne z mojego punktu widzenia, ale to nic. Około 5 rano według czasu katarskiego, a 3 polskiego, śmiałam otworzyć zasłonięte od startu okno, oh nie…. Okno zostało przeze mnie zasłonięte nie żeby zasłonić się od świata zewnętrznego, ale żeby dodać jeszcze jedna osłonę od huku silników. Niestety miałam miejsce tuz za skrzydłem i było uciążliwe głośne.
Ale niestety stało się, otworzyłam okno i się zachwyciłam. W tym czasie w kabinie panowała ciemność miejscami rozproszona sztucznym światłem ekranów multimedialnych, a za oknem. Za oknem polowa świata widocznego była intensywnie błękitna, druga jarzyła się wręcz bielą chmur. Pięknie, porażająco. I dotarło do mnie, ze to światło poranka. Ale wróćmy do moich współpasażerów. Bo niestety, trzeba to przyznać, nie podzielali mojego zachwytu. Co facet niemiec głośno zażyczył sobie żebym zasłoniła okno. Machnęłam ręką i zasłoniłam, ale po chwili mnie coś tknęło i we mnie wstąpiło. Taki mały diabełek. Wiec gdy ponownie mnie naszło na podziwianie błękitu nie miałam najmniejszych oporów. Mając jednak na uwadze wszystkich współpasażerów okno odsłoniłam tylko częściowo i się do niego nachyliłam. A gdy przestalam się wgapiać w widoczne 2 kolory zostawiłam małą szparę żeby mieć trochę naturalnego światła. Ponownie z oburzeniem odezwał się niemiec. A gdy tym razem nie zamknęłam na komendę osłony sięgnął po broń ostateczna -wezwał stewardessę. Która niewiele mogła zrobić, nie bardzo mogła mi kazać zasłonić okno, tylko na żądanie innego pasażera, to ja miałam miejsce przy oknie wiec ja decydowałam. Jednak gość był zawzięty i ciągle powtarzał żeby mi powiedzieć / kazać zamknąć okno.
Stewardessa zawołała kolegę. Jemu się udało namówić mnie żebym zasłoniła okno, a w zamian miał mi poszukać miejsca gdzie mogłabym swobodnie wyglądać przez okno. Normalnego miejsca nie znalazł, ale udostępnili mi jedno ze swoich miejsc. Mniej wygodne, przy samej toalecie ale z dostępem do okna i koniecznością częstego ruszania się, a czasami nawet wstawania, bo było w przejściu. Mimo tych „niedogodności” było mi tam zdecydowanie lepiej wiec przesiedziałam tam niemal polowe lotu.


Po blisko 9 godzinach niestety wróciłam na moje oficjalne miejsce i spotkałam się z szokiem i niedowierzaniem, bo niby co tu robię skoro zmieniłam miejsce, moje już zdążyli zagospodarować. No nic, jakoś mnie wpuścili a potem już były tylko wyrzuty i odstawianie szopek gdy chciałam pójść do toalety. Według niemca latałam jak potłuczona bez przerwy i po całym samolocie wychodząc do toalety 3 razy, z czego 2 w tych samych momentach co oni… Po ostatnim wyjściu z miejsca niemiec nie chciał mnie wpuścić powrotem. Zabawne…
Może momentami powinnam się już irytować, ale ten gość był w swoim zachowaniu trochę żałosny, czy on naprawdę uważał, że ma prawo rozkazywać wszystkim naokoło i spodziewał się, że osoba siedząca przy oknie nie osiada potrzeb fizjologicznych podczas 16 godzin lotu?

PS. Post z przejścia z Przemyśla w Bieszczady cały czas się tworzy, ale skoro ten post napisał się sam, w większości jeszcze na pokładzie to wrzucam :)tmp_9339-_dsc6866154007356tmp_9339-_dsc6878687988767

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.