No dobra, przyznam się, tytuł został napisany trochę na wyrost, bo powinien brzmieć: „Działam! Plan na I kwartał 2017”. Ale najważniejsze, że skończyłam wegetować a zaczęłam działać. I to w kierunku wyjazdów, podróży, wypraw i przygód :) Również tych Wielkich i Dalekich Przygód.
Ale po kolei:
Przygoda 1. Wędrówka „Z Przemyśla w Bieszczady 2”
Wybieram się (już zaraz, może nawet jutro) po swoich śladach z okresu wiosennego sprzed 3 lat na trasę prowadzącą z Przemyśla na południe, czyli w Bieszczady (…na pewno nikt się tego nie domyślił po nazwie wędrówki…)
Cel minimum – 100 km do Chaty Socjologa na Otrycie
Cel maksimum – nie istnieje, tzn. jeszcze nie wiem gdzie uda mi się dojść
Sprzęt – namiot (minimum na 1 noc, najchętniej na większość wyjazdu), rakiety (ja chcę śnieg! chcę dużo śniegu!) i całe osprzętowanie biwakowo-wędrówkowe
Zimowe Bieszczady 2015, na takie warunki liczę ;)
Trasa jest dość przyjemna, stopniowo zwiększająca dobowe przewyższenia. Po wyjściu z Przemyśla wchodzi się na niebieski szlak, który prowadzi aż w najwyższe partie Bieszczadów i dalej na zachód pasmem granicznym w kierunku Beskidu Niskiego. Zamiast niebieskiego szlaku można wybrać czerwony w kierunku Sanoka, a dopiero dalej skierować się na południe, ale to temat na inną wędrówkę.
Tereny Pogórza Przemyskiego są mało turystyczne, a za to mocno eksploatowane z zasobów leśnych. Oznacza to, że lokalny PTTK odpowiedzialny za znakowanie szlaków ma te miejsca na swojej czarnej liście, a wiele oznaczeń szlaku zostało ściętych razem z drzewami. Do orientacji w terenie konieczna jest mapa i kompas (lub dobra nawigacja, ale z kilkoma zestawami zapasowych baterii na zimę). A zimą będzie jeszcze zabawniej.
A takie widoki miałam w maju 2014:
Kalwaria Pacławska i okolice
Przygoda 2. Wyprawa do Nowej Zelandii.
Bilety kupione, więc zostaje się tylko porządnie przygotować. Wylot w połowie lutego, powrót w połowie kwietnia, więc wychodzą 2 miesiące na „zwiedzanie” Nowej Zelandii. Na razie mam kilka pomysłów na część wyjazdu, ale jeszcze dużo planowania i szukania inspiracji przede mną. Chcę zacząć na południu, dużo chodzić i stopniowo przemieszczać się różnymi środkami transportu na północ, w stronę Auckland.
Chciałabym zaliczyć wszystkie parki narodowe, ale nie jestem pewna czy jestem do tego uprawniona skoro z polskich zaliczyłam tylko 11 (z 23). Oczywiście żartuję, ale rzeczywiście nad polskimi parkami narodowymi też ostatnio rozmyślam. I też chciałabym „zaliczyć” wszystkie.
Decyzja o zakupie biletów najbardziej zmotywowała mnie do działania i napełniła pozytywną energią, tak po prostu. Bo siedzę ostatnio za dużo w domu rodzinnym, a to zawsze sprawia, że czuję jakbym stopniowo stygła i tężała (trochę jak taki nie-całkiem-martwy trup, który nie wie czy już powinien zacząć się rozkładać czy może jeszcze uda się wrócić do świata żywych). Trochę wcześniej zaczęłam planować wyjazd w Bieszczady, ale, ze względu na opóźnienia w realizacji, te plany mnie tylko bardziej frustrowały.
Teraz, nareszcie mogę się zwyczajnie cieszyć zarówno przygotowaniami jak i wyjazdami, zamiast się wkurzać, że jeszcze siedzę na tyłku zamiast już wędrować prosto przed siebie. A już niedługo, może jutro, wyjdę za próg domu i ruszę na kolejną przygodę.