3. Mój pierwszy lot? Lwów – Kijów – Ałmata

Pierwszych kilka dni po przylocie do Ałmaty spędziłam w miejscu odciętym od świata i Internetu. Ale tą historię będziecie musieli przeczytać w kolejnych wpisach, bo ten post będzie o lataniu. Niestety zdjęcia w trakcie lotu z Lwowa do Kijowa są robione telefonem, a w trakcie drugiego lotu miałam miejsce obok przejścia więc nie zrobiłam żadnego zdjęcia.

Niemal 10 lat temu, przy okazji międzynarodowej wymiany szkolnej, pierwszy raz leciałam samolotem. Krótka wycieczka w promieniu 10 km wokół lotniska małym, trzęsącym się samolocikiem, który w każdej chwili mógł się rozsypać na kawałki, nie została zapamiętana przeze mnie jako coś wartego powtórki. Na moje szczęście samoloty rejsowe są znacznie większe i w jakiś niesprecyzowany sposób sprawia to, że w środku czuję się znacznie bezpieczniej. Postanowiłam wykasować wspomnienie z przed wielu lat i uznać lot z Lwowa do Kijowa jako „mój pierszy raz”.

DSC_3074

Ale zacznijmy od początku… Podejrzewam, że każda rozsądna osoba ma obawy przed pierwszym startem. Mogą być one nieznaczne lub stać się podstawą fobii i poważną przeszkodą w lataniu. Czasami możemy ukrywać strach, nie przyznawać się, ale gdzieś w środku tuż przed startem, w trakcie kołowania, zaciśnie nam się węzeł w gardle spowodowany właśnie obawami. Byłam świadoma swoich obaw, nie lubię odrywać się od ziemi, jeszcze mniej lubię gdy Ziemia zostaje mi zabrana spod nóg bez mojego udziału, a lot samolotem zdecydowanie należy do tej kategorii.

Moment kołowania był chwilą gdy strach dość gwałtownie we mnie narastał i zaczynałam się naprawdę stresować. Start wczesnym styczniowym porankiem, jeszcze przed świtem, a dodatkowo chwilę wcześniej zaczęło lać. Ciemno, mokro (w domyśle ślisko) i zacinający deszcz nie są najlepszymi warunkami do startu, szczególnie gdy jest to pierwszy raz. Gdy samolot obrócił się na końcu pasa wiedziałam, że to jest ta chwila. Nagłe przyspieszenie wbiło wszystkich w fotele i już po kilku sekundach przód się podniósł, a równocześnie pojawiło się uczucie, które uznałam za zbliżone do nieważkości (zamiast doświadczenia mam bogatą wyobraźnię:). Wrażenia podczas podrywania się samolotu były tak niewiarygodne, że momentalnie cały strach zamienił się w ekscytację.

Przyznaję, cały lot do Kijowa przesiedziałam z nosem przyklejonym do szyby. Podczas wznoszenia prawie nic nie było widać, ale nawet krople deszczu rozbijane skrzydłem samolotu i tworzące słabo oświetloną smugę w powietrzu, były magiczne. Gdy wzlecieliśmy ponad chmury właśnie zaczynało świtać, więc poza linią horyzontu właściwie nie było nic widać, nawet o chmurach było wiadomo tyle, że są pod nami, bo dookoła panowała czerń. I tylko stopniowo, z mijającym czasem, chmury stawały się coraz bardziej widoczne.

DSC_0048

To był pierwszy moment gdy pomyślałam jak bardzo lot samolotem jest zbliżony do jazdy autokarem. Szczególnie, gdy lot odbywa się po ciemku lub podczas świtu z ledwie widocznym horyzontem więc brakuje punktów odniesienia, można mieć trudność w znalezieniu różnic. Turbulencje są bardzo podobne do jazdy po dziurawych drogach, jedne i drugie mogą być mniejsze lub większe. Fotele i poziom wygody w klasie ekonomicznej nie odstają za bardzo, nawet toaleta jest taka sama.

Więc czym się różni lot w klasie ekonomicznej od jazdy autokarem? Obsługą. Stewardessy i stewardzi stale są w pobliżu gotowi pomóc lub przypilnować porządku. Podczas wsiadania pomagają znaleźć miejsce, również na bagaż gdy „nasze” zostało już zajęte. Po każdym sygnale nakazującym zapięcie pasów dwóch pracowników przechodziło przez całą kabinę sprawdzając czy każdy dostosował się do polecenia. Co więcej podczas zaledwie godzinnego lotu pasażerowie dostali wybrany gorący napój (kawę lub herbatę) lub/i wodę. Nie wiem jakie jest minimum trwania lotu żeby klienci linii dostali posiłek, ale lot z Kijowa do Ałmaty trwał pięć godzin i dostałam obiad składający się z jadalnego kotleta z przesolonymi ziemniakami, małej bułeczki, kawałka ciasta i dowolnego wybranego napoju. Do tego był jeszcze dodany keczup, wilgotna i sucha chusteczka oraz sztućce. Chyba była coś jeszcze, może masło, ale nie pamiętam dokładnie. W trakcie kupowania biletu można było wybrać rodzaj posiłku z kilku opcji, ja zdecydowałam się na podstawową.

DSC_0054

Zostało mi jeszcze opisać lądowanie. Za pierwszym razem nie wiedziałam czego oczekiwać, więc gdy po bardzo spokojnym wytracaniu wysokości (oraz okrążeniu całego Kijowa) i zejściu do lądowania niemal na poziom płyty lotniska poczułam lekkie szarpnięcie uznałam, że to koła uderzyły w asfalt. O tym, że się pomyliłam uświadomiło mnie kolejne, znacznie mocniejsze uderzenie i następne szarpnięcia wydające się podobne do tych spowodowanych koleinami na drogach. Mimo wszystko lądowanie okazało się być znacznie delikatniejszym manewrem niż zakładałam wcześniej.

Po locie z Lwowa w Kijowie nie mogłam się doczekać kolejnego przelotu. Przesiadka mi się straszliwie dłużyła. Siedziałam na lotnisku pisząc pierwsze posty, patrząc na startujące samoloty  i te które były dopiero załadowywane przy terminalu, słuchałam kolejnych ogłoszeń o odprawach (właściewie o wsiadaniu, bo odprawić się trzeba było wcześniej) i marzyłam, że to już mój lot. W samolocie do Ałmaty również miałam mieć miejsce przy oknie z czego się bardzo cieszyłam. Niestety rzeczywistość okazała się w Kijowie brutalna i przy meldowaniu się do wejścia zostałam uprzejmie poinformowana, że moje miejsce zostało zamienione z 9A na 16D, a siedzenie z literą D jest przy przejściu. Szukając przydzielonego mi miejsca rozglądałam się również za naumerem z biletu, okazało się, ze to miejsce nie isnieje – w rzędzie byłu miejsca od B do E, a zamiast foteli A i F (czyli tych przy oknach) były wyjścia ewakuacyjne. Czemu nie mogą tego zapisać w systemie zamiast zmieniać miejsca pasażerom tuż przy wejściu na pokład?

W Kijowie nikt nie klaskał po lądowaniu, za to w Ałmacie klaskało pół samolotu. Ciekawe czy wynikało to z długości lotu (1 a 5 godzin), jego rodzaju (krajowy a międzynarodowy) czy rodzaju pasażerów na danej trasie.

2 komentarze Dodaj własny

  1. przemek pisze:

    Ciekawi mnie ile by kosztował transport na trasie Lublin-Ałmaty? Bo pewnie AISEC albo pokrył całość kosztu albo przynajmniej część, ile by kosztowała cala podróż tą samą trasą?Pewnie najwiecej samolot Kijów-Ałmata kosztuje, bo trase Lublin-Lwów za 40zł autobusem można zrobić a Lwów-Kijów za 20-30zł ukraińskim pociągiem.

    Polubienie

    1. Eri Bronk pisze:

      Marzenia, marzenia… Nie wiem… ale mogę powiedzieć, że moje linie lotnicze naliczyły z Kijowa do Ałmaty 2200 mil, a z Lwowa do Kijowa tylko 310 – różnica jest siedmiokrotna. Ale nie można przeliczać kosztów lotu na koszt przejazdu :) Moje wspomnienia z dworca Lwowskiego sugerują, że pociągiem prędzej bym dotarła z powrotem do Polski niż do Kijowa :D

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.