29. Co z tym blogiem?

dnia
Ech, już za długa się ta przerwa w pisaniu zrobiła… Zaczyna mi tego brakować. Po każdym kolejnym wyjeździe lub doświadczeniu pojedyncze zdania wpadają mi do gowy. A mimo to brakuje w nich jakiejś większej spójności, zdają się być też czasami mocno oderwane od rzeczywistości.
Relacja z ultra układała mi się na kilka sposobów, niestety żadna z wersji nie miała widoków na pełny wpis. Bieszczady czekały na zgranie zdjęć tak długo, że powili zaczynałam wątpić, czy mi się to uda… A jeszcze starsze Siedem Sióstr i Cotswold? Aż palce mi świerzbią na myśl o wpisie o moim starcie w NT, ale wiem, że to akurat nie trafi „do druku”.
Półtora miesiąca temu przeprowadziłam się pod strzechę zaczynając nową pracę i z tego aż pół miesiąca spędziłam nocując w innych miejscach niż defaultowe (powinni mi to odliczyć od czynszu!) – w Domu, pod namiotem, po znajomych i hotelach, od środka lasu do prawie-centrum Londynu, od wschodniej Angli aż po zachodnie wybrzeże Walii… powinno być o czym pisać
W sumie to nic dziwnego, że ostatnio nie miałam za dużo czasu na kreatywne przyjemności. Jak tylko miałam chwilę wolnego starałam się ją chłonąć z sposób nie wymagający zaangażowania. Ale to tylko ostatnie 1,5 miesiąca… no, dobra podobne tempo miałam też we wcześniejszym miesiącu, ale od ostatniego wpisu (O tym jak otwierałam konto w UK…) minęło aż 10 miesięcy! I przez większość tego czasu miałam „nine-to-five-job”, która nie wymagała szczególnego zaangażowania… i prawdopodobnie to było przyczyną mojej blokady (uuu… ale ze mnie pisarka, już nawet na „writing block” zasłużyłam – we własnym mniemaniu :D). Nie poradzę nic na to, że gdy jest fajnie i dużo się dzieje to mam sporo pomysłów, które nigdzie ostatecznie nie trafiają między innymi przez brak czasu, a gdy zaczynam mieć czas to znudzonej mnie brakuje inspiracji oraz weny do pisania. Takie jest życie. Albo ja.
Mam nadzieję, że tym spontanicznym, kradnącym mój sen, tekstem uda mi się trochę odblokować i jednocześnie stworzyć precedens dla kolejnych tekstów w tym roku. Och, Ultra/Pembrokeshire. Nie-wiosenne Bieszczady. Weselne koszmary/Nie próbuj tego w domu (tego raczej nie zobaczycie – moja rodzina, wraz z panną młodą, czytają tego bloga!) Co z tego wyjdzie, a to dopiero wyjdzie w praniu, albo na wierzch, ale raczej w praniu…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.