Gdy chcesz otworzyć konto w banku w Polsce idziesz do oddziału, oni się cieszą i po 15 minutach oraz okazaniu dowodu osobistego masz konto. Wszyscy zadowoleni.
Jeśli chcesz otworzyć konto w Anglii na wejściu dostajesz pytanie od pracownika przechwytującego wszystkich wchodzących klientów o cel wizyty oraz o to czy masz umówione spotkanie. Nie?
Tydzień 1.
Bank nr. 1.:
-
Bardzo nam przykro najbliższy wolny termin jest w poniedziałkowe popołudnie w godzinach pracy wszystkich biur (również mojego). Na założenie konta przewidujemy około 40 minut. Może w przerwie na lunch? – przerwę mam 30-minutową, a do centrum około 20 minut drogi, czyli raczej się nie uda…
Bank nr. 2.:
-
Jeśli może pani poczekać około godziny, to znajdziemy dla pani czas jeszcze dzisiaj. Nawet wyślemy sms-em informację, że to już pani kolej na podany numer. A wcześniej mogę sprawdzić, czy ma pani odpowiednie dokumenty:
-
Proof of Address x2, czyli potwierdzenie, że mieszkam tam gdzie deklaruję w postaci dokumentu z banku, umowy wynajmu mieszkania, rachunków za telefon lub inne media, potwierdzenia od pracodawcy albo National Insurance Number – te dokumenty muszą być z ostatnich 3 miesięcy,
-
Proof of Identity, czyli po prostu ID, polski dowód lub paszport wystarczy
-
-
Och, niestety umowy prywatnej wynajmu nie możemy uznać, uznajemy tylko te zawarte z agancjami (czyli jak zapłacisz agencji około 1000-1200 PLN za pośrednictwo w wynajmie to wtedy masz dowód adresu), a ten 1 list, który mam z agencji rekrutacyjnej, to trochę średni, ale może uda się uznać za jeden dowód. National Insurance number mam – to bardzo dobrze – ale niestety wystawiony na adres w Kornwalli i sprzed 3 lat (czyli dla banku całkowicie nieważny)
-
Och jest pani w Anglii dopiero niecały tydzień, a wszystkie rachunki ma pani wliczone w czynszu? Och jak mi przykro, to taka trudna sytuacja… W takim razie mogę tylko zasugerować wystąpienie o tymczasową kartę płatniczą na czas załatwiania potrzebnych dokumentów.
Bank nr. 3.:
-
Niestety dzisiaj już nie mamy dla pani czasu, ale w sobotę można przyjść bez umówionego spotkania, zapraszamy serdecznie. Oczywiście mogę pani pomóc w kwestii potrzebnych dokumentów. Potrzebny będzie dowód miejsca zamieszkania (x1). Niestety prywatna umowa nie wystarczy, a ten list od agencji niestety również nie jest wystarczający. Ale pracodawca powinien pani bez najmniejszego problemu wystawić potwierdzenie na potrzebny adres, zapraszamy serdecznie gdy już je pani dostanie.
-
Dostałam list od pracodawcy mailem i wydrukowałam – Nie, tego nie możemy uznać, musi być oryginał na papierze firmowym (czyli z logo firmy w nagłówku) i z odręcznym podpisem – Aha, kolejne 3 dni załatwiania oraz czekania na wysłany pocztą tradycyjną oryginał…
-
A w międzyczasie (w dwóch podejściach) odwiedziłam w sumie 7 banków, w Santaderze na wejściu rzucili 2 tygodnie czekania na spotkanie, we wszystkich pozostałych moje dokumenty były niewystarczające. I za każdym razem zachęcano mnie, żebym spróbowała u konkurencji, a nuż mają inne zasady…
Tydzień 2.
Tydzień później, w sobotni ranek, wybrałam się do banku nr. 3. i o 9 udało mi się umówić na spotkanie na godzinę 10.45. Oczywiście najpierw sprawdzono mi dokumenty, żeby nie tracić czasu na spotkaniu gdyby miały zostać odrzucone. Były w porządku, a więc nareszcie kwalifikowałam się do spotkania w celu założenia konta. To teraz już będzie z górki…
Półtorej godziny, kawkę i mufinkę później siedziałam już naprzeciw pracownicy banku. Wstęp o tym, że całość może potrwać około 1.5 godziny, trochę długo, ale przecież nigdzie się nie śpieszyłam, i że w trakcie spotkanie miałam poznać wszystkie szczegóły dotyczących zakładania i korzystania z konta… bla, bla, bla…
Sprawdzanie dokumentów. Paszport w porządku, list od pracodawcy też. Dziewczyna poszła sprawdzić „gdzieś” czy dokumenty są na pewno w porządku (np. czy adres który podałam jest poprawy i nie jest przypadkiem zadłużony). Wraca. Na liście została umieszczona formułka „na dzień” i niestety można to zrozumieć jako „do dnia”. Czyli możliwe, że pracowałam tylko od 11 do 14 lipca, hmm… a mi się właśnie skończył 2. tydzień pracy… Oczywiście rozumieją, że to nie tak, i że ja pracuję dalej, ale trzeba to poprawić zanim otworzą mi konto. Czyli musiałam poprosić o 3. wersję tego samego listu i poczekać kolejnych kilka dni.
Znowu się nie udało, ale byłam już kroczek bliżej, bo wszystkie pozostałe informacje i procedury zostały wypełnione. Od razu zostałam też wpisana w grafik spotkań na czwartek (w poniedziałek powinni mi wysłać list, w środę może go dostanę to w czwartek rano powinnam móc go dostarczyć do banku). Na tym spotkaniu powinnam tylko przekazać poprawiony list, wylegitymować się paszportem i ostatecznie podpisać dokumenty. Całość zaplanowana na 30 minut.
Spotkanie o 9, czyli musiałam się dogadać z moim drużynowym (team liderem) w kwestii godzin pracy w tym tygodniu. Na szczęście przynajmniej z tym nie ma problemu.
Czwartek rano.
Kilka minut przed 9 docieram pod drzwi banku. Są jeszcze zamknięte, a przez szyby widzę spotkanie pracowników, sporo się ich tam zebrało – kilkanaście, może nawet około 20 osób, a to tylko jeden oddział. Przed drzwiami, równo ze mną, czeka kurier. Gdy w końcu wchodzę od razu zostaję przechwycona przez jedną z pracownic, która prowadzi mnie na piętro gdzie są powydzielane stanowiska, prosi bym chwilę poczekała, a po chwili wraca z dziewczyną, do której byłam umówiona.
Dziewczyna nie bardzo się orientuje na jakim etapie jestem i chwilę zajmuje dogadanie się oraz przejrzenie dotychczas zebranych dokumentów. Dowiaduję się, że moje podanie zostało odrzucone, że co?! Ale może zostało to zrobione celowo… no tak, poprzednio była mowa o koncie podstawowym zamiast normalnego. Czyli, że nie będę mogła korzystać z debetu, ale konto działa normalnie. Czyli wszystko w porządku, działamy dalej…
Po 30 minutach po obu stronach biurka uzbierały się stosiki dokumentów, ten po stronie „banku” trochę przesadnie duży. Za to na mojej kupce wylądował dodatkowo list, który ma posłużyć mi jako Proof of Address dla mojego pracodawcy. Bez niego mi nie zapłacą, a list, który oni mi przygotowali i wysłali nie jest dla nich wystarczającym dowodem miejsca zamieszkania… Paranoja…
I nareszcie, po 15 dniach, mogę powiedzieć, że posiadam konto w UK. Co prawda do wypłaty (którą miałam dostać dwa dni wcześniej) jest puste, bezużyteczne… ale jest. I doceniam (i przeklinam) je bardziej niż to polskie, założone bez starania.
Ogólnie w bankach pracownicy dla klientów są milutcy. Tak przesadnie – zagłaskali by na śmierć – milutcy. A za szerokimi uśmiechami i wszystkimi uprzejmościami znajduje się ściana złożona z biurokratycznych zasad, warunków i wymagań, które utrudniają życie normalnym ludziom. Ja musiałam otworzyć konto, a nie wyglądało na to, żeby w którymś banku miało być łatwiej lub lepiej, więc ostatecznie mój wybór był raczej losowy. Gdybym mogła to zrezygnowałabym z tej zabawy i poprosiła o wypłatę pensji w gotówce. Tak się nie dało i ostatecznie nie byłoby to dla mnie wygodne, ale przynajmniej pozwoliłoby odłożyć w czasie zakładanie konta, do czasu aż zebrałabym dowody mojego adresu w bardziej naturalnym procesie.
Podobno zasady zmieniły się kilka miesięcy wcześniej, wiosną. Podobno z powodu defraudacji pieniędzy. Tylko czy naprawdę banki muszą przenosić odpowiedzialność na przeciętnego, szarego człowieczka, który tylko po to zakłada konto, żeby mieć płacone za wykonywaną pracę? Może to tylko wymówka, może realnym powodem jest Brexit i stopniowe zwiększanie izolacjonizmu UK. A może ktoś na górze miał ochotę wyżyć się na maluczkich. Nie wiem i nieszczególnie mnie to obchodzi.
W tym przypadku moja biurokratyczna szarpanina się zakończyła, ale niestety wiem, że już niedługo, gdzieś i kiedyś, czeka mnie podobna przeprawa. Bo tak działają urzędy i biura w UK. Na wierzchu uśmiech i szczera chęć pomocy, a dalej robi im się bardzo przykro, ale, tego czy tamtego, zwyczajnie nie da się przeskoczyć.
Historia na pewno prawdziwa bo bywaja takie. Wystatczy zajac sie zalozeniem konta zaraz po przyjezdzie a nie z NINem sprzed 3 lat na adres w Kornwalii. List z NINem i zarejestrowanie sie w przychodni, ktore zostaje potwierdzone papierowym listem. Oba papiery zaniesc do banku i otwieraja konto. Jesli ktos sobie nie radzi z nowymi realiami to mozna zasiegnac jezyka. W uk sa schody kiedy zaklada sie konto w banku i byle kto tego nie zrobi. W pl zeby uzyc telefonu komorkowego trzeba biec do salonu bo rzad uznal ze terrorysci w ten sposob beda mieli trudniej. Gdzie sens i gdzie logika? Konto w pl zalozysz w 15min a telefonu jesli nie wyspowiadasz sie ze wszystkich danych to nie dostaniesz. W uk bywaja sklepu gdzie karty sim mozna brac bez placenia za to a mowa zeby ktos kazal to rejestrowac… konto w banku to powazniejsza sprawa i w uk jest traktowana powaznie z powodu ogromu przyjezdnych. Jesli ktos nie potrafi usatysfakcjonowac banku, tym ze jest na starcie odpowiedzialna i wiarygodna osoba to bank odmowi wspolpracy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ciężko porównywać rejestracje karty sim która trwa 3min i wystarczy jedynie dowód, a kartę można kupić w byle kiosku(nie mówiąc o salonie) z zakładaniem konta które trwa kilka godzin, a umówić się trzeba 2 tygodnie wcześniej. Mam wrażenie, że cały ten proces zakładania konta w UK, wymusza na osobie przyjezdnej konieczność zapłacenia komuś, kto zajmie się wszystkimi formalnościami związanymi z otworzeniem konta…
PolubieniePolubienie
Okazuje się, że nasz młody kapitalizm przynajmniej tu jest lepszy od tego wzorcowego :D
PolubieniePolubione przez 1 osoba